niedziela, 19 października 2014

Rozdział 22

Siedzimy w astonie martinie Reusa milcząc. Blondyn prowadzi tą czarną bestię z pełną gracją a ja kątem oka mu się przyglądam. Jego seksowne ruchy działają na mnie jak nic innego. Chciałabym całować każdy centymetr jego idealnie wyrzeźbionego ciała. Chciałabym całować go. Jego ciepłe usta, tak delikatne jak płatki róż. Jego ręka wędruje z drążka zmiany biegów wprost na moje udo. Delikatnie je gładzi, spoglądając na mnie. Przygryzam dolną wargę i patrze w jego cholernie idealne oczy.
- Leno nie przygryzaj wargi - mówi chrypkim głosem - wiesz jak to na mnie działa
Kolejny raz tego dnia rumienie się co nie uchodzi uwadze blondyna. Uśmiecha się i wzrokiem wraca na drogę, skupiając się w pełni na prowadzeniu samochodu. Jego ręka nadal gładzi moje udo. Zabiera ją tylko na moment by zmienić biegi. Przyglądam się mu z zainteresowaniem a nasze wzroki co chwilę się krzyżują.
- Leno jesteś taka niewinna. Nie mogę uwierzyć, że taka seksowna dziewczyna jest nadal dziewicą - mówi przesuwając swoją rękę pod materiał mojej sukienki
Zamykam oczy i rozkoszuje się tą chwilą mimo, że wiem iż powinnam kazać mu przestać.
- Marco.. - mówię - skup się na drodze a nie na mnie
- Przepraszam - rzecze zabierając rękę i znów skupia się na prowadzeniu samochodu - co powiesz na mały spacer? - pyta za chwilę
- Teraz? - pytam zaskoczona
Było już grubo po 23 a my znajdowaliśmy się na obrzeżach Dortmundu. Daleko od cywilizacji, od tych wszystkich fanek Marco, od zgiełku miasta. Reus zaparkował na małym parkingu niedaleko drogi i wysiedliśmy z samochodu. Wszędzie panowała błoga dla uszy cisza. Stałam z zamkniętymi oczami i rozkoszowałam się tą chwilą gdy poczułam dłonie Marco, przytulającego mnie od tyłu. Na mojej szyi złożył krótki pocałunek, który wywołał na moim ciele gęsią skórkę.
- Marco nie zapominaj, że nadal masz dziewczynę - mówię nie otwierając oczy
- Ona się dla mnie nie liczy - mruczy mi do ucha lekko je przygryzając
Czułam w brzuchy motyle za każdym razem, gdy dotykał ustami mojego ciała.  Były niezwykle ciepłe. Chciałam je poczuć na swoich ustach, chodź wiedziałam, że nie powinnam. Dobrze znam Marco i wiem jak traktuje dziewczyny. Jak w tym momencie traktuje Evę. Mimo iż jej nienawidzę to mam świadomość tego, że robimy źle. Jednym płynnym ruchem Marco odwraca mnie do siebie i składa na moich ustach pocałunek. Wplatam moje ręce w jego włosy i odwzajemniam go. Czuje jak ręce blondyna błądzą po moim ciele. Temperatura powietrza wrasta natychmiast o dobre 10 stopni. Czuje jak gorączka oblewa moje ciało z każdym kolejnym pocałunkiem mojego towarzysza. Marco chwyta mnie za nogi i podnosi tak, że siedzę na masce jego samochodu. Przyciągam go nogami jeszcze bliżej siebie. Blondyn całuje moją szyje a ja posłusznie oddaje się tej pieszczocie.
- Oj Lena - mruczy między pocałunkami - Nawet nie wiesz jak chętnie wziąłbym Cię teraz na masce tego samochodu - mruczy wpijając się w moje usta
Przerywam pocałunek i uważnie się mu przyglądam. Jego oczy płoną. Widać, że pragnie mnie tu i teraz. Chce Marco, ale nie teraz. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
- Marcoo ja.. - zaczynam nie pewnie
- Nie jesteś gotowa - pyta opierając swoje czoło o moje
- Jeszcze nie teraz - mówię - Nie chce przeżyć swojego pierwszego razu na masce samochodu
Marco tylko uśmiecha się i składa na moich ustach przelotny pocałunek. Pomaga mi zejść z maski i otwiera drzwi do samochodu.
- A my nie mieliśmy iść przypadkiem na spacer? - pytam z uśmiechem
- Oj Leno nie bądź nie mądra - mówi z uśmiechem - po prostu musiałem wymyślić coś żeby cię pocałować a spacer był idealnym pretekstem
Uśmiecham się do niego wsiadając do samochodu. Droga do domu Marco mija nam bardzo szybko. Jest środek nocy a że nam nie specjalnie chce się spać postanowiliśmy przy piwku obejrzeć coś w TV. Rozwaliłam się na kanapie czując się jak u siebie. Marco usiadł na fotelu obok.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jestem pierwszym facetem, który cię pocałował - mówi upijając łyk piwa
- Ja też nie - śmieje się uważnie obserwując blondyna - Nie chce poruszać tego tematu, bo wiem że ciężko ci o tym mówić, ale to przez to co Elena zrobiła twojemu bratu tak się zmieniłeś? - pytam nie pewnie
- Chodzi Ci o to jak traktuje dziewczyny? - pyta upijając spory łyk piwa
Widzę, że nie jest mu łatwo o tym mówić, ale mi też nie jest łatwo zaakceptować, że przez mojego brata i Marco życie straciła jakaś osoba
- Tak o to - mówię i sama zabieram się za swoje piwo
- Tak. Po tym incydencje stwierdziłem, że dziewczyny to suki. Bawią się uczuciami, rozkochują nas i porzucają. Może nie wszystkie, ale dla mnie nie miało to znaczenia - mówił
- A po co Ci Eva? - rzucam kolejne niewygodne pytanie, ale ku mojemu zaskoczeniu Marco odpowiada na nie bez trudu
- Chciałem pokazać wszystkim, że mogę się zmienić. Chciałbym się zmienić, ale nie umiem. Ju wczoraj na imprezie dwa razy ją zdradziłem. Nie kocham jej i nie umiem być jej wierny - rzucił i wstał by wziąć z lodówki nowe piwo - Chcesz też? - zapytał pokazując butelkę
- Jasne - odpowiedziałam
Atmosfera robiła się coraz bardziej wyluzowana. Marco poszedł wziąć prysznic a ja w tym czasie kończąc kolejne piwo, chyba już 6, szukałam jakiegoś fajnego filmu. Byłam pijana nie ukrywam. Moja głowa nie należy do najmocniejszych. Otwarłam balkon by wpuścić trochę świeżego powietrza do salonu. Butelki ze stołu odniosłam do  kuchni. Gdy wróciłam Blondyn siedział już wygodnie w fotelu i czekał aż wrócę.
- Oglądamy - zapytał gdy tylko zobaczył mnie w progu
Ja tylko pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Strasznie rozproszył mnie widok Marco. Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Jego klata tak idealnie urzeźbiona była odkryta. Ten widok zaparł by dech w piersiach każdej kobiecie. Jego mokre włosy opadały mu na czoło. Jeśli mam być szczera nic nie rozumiałam z tego filmu. Nie mogłam się na nim wcale skupić. W pewnym momencie nie wiem co mnie podkusiło. Usiadłam blondynowi na kolanach tak, że oplatałam go nogami. Opuszkami palców jechałam po jego cudownej klacie czując jak pod moim dotykiem napina się każdy jego mięsień. Od szyi po sam początek dresów. Był idealny. Po chwili Reus już całował moją szyję. Ręce błądziły mu po całym moim ciele.
- Leno pragnę Cię - mówił muskając moją szyję - Tu i teraz - dokończył zsuwając mi jedno ramiączko sukienki odsłaniając tym samym kawałek mojego biustonosza
Czułam, że jego męskość mnie pragnie.
  - Marco nie - powiedziałam pewnie
- Lena - rzekł patrząc na mnie
- Nie zaciągniesz mnie do łóżka, dopóki się nie zmienisz - powiedziałam - dziś pozwoliliśmy sobie na o wiele za dużo. Jesteś moim przyjacielem a ja chcę Ci pomóc uporać się z przeszłością - dokończyłam schodząc z jego kolan
- Lena to się nie uda. Takie osoby jak ja się nie zmieniają - rzekł zakładając jakiś t shirt leżący na fotelu
- Ja pomogę Ci się zmienić. Skończ zaliczać panienki,  skończ traktować dziewczyny jak zabawki. Ja nie chce być twoją zabawką - celowo zaakcentowałam ostatnie słowa
- Lena.. - chciał coś powiedzieć jednak mu przerwałam
- Zaufaj mi a ja później zaufam tobie - rzekłam łagodnie
- Czyli na razie relacja przyjacielska? - zapytał
- Tak i nie przekraczajmy tej bariery - odpowiedziałam
- Czeka mnie długa droga. Nie wiem czy uda mi się zmienić - mówi wyraźnie smutny 
- Pomogę ci się zmienić. Pomogę ci zapomnieć o przeszłości i zacząć nowe życie - mówię i uśmiecham się do niego przyjaźnie

***********************************************

Rozdział pisałam na telefonie, wiec przepraszam ze błędy. Nagły napływ weny no i mamy kolejny rozdział. Mi się podoba i uważam, że jest jednym z lepszych rozdziału na blogu. Ale zostawiam go waszej ocenie. 
Pozdrawiam :*

środa, 15 października 2014

Rozdział 21

W mojej głowie była tylko jedna myśl. Dowiedzieć się mrocznej tajemnicy Marco i co z tym wszystkim ma wspólnego David Reus. Moją uwagą przykuła data jego śmierci. Dzień urodzin Marco. Uważnie śledziłam każdy ruch blondyna. Siedział on teraz wyprostowany patrząc w dal. Po jego policzkach nadal płynęły łzy. Było mi cholernie ciężko patrzeć jak osobą, którą można powiedzieć kocham cierpi. Ja jednak nic nie mogłam z tym zrobić. Stałam dalej jak wryta i przyglądałam się temu wszystkiemu. Bałam się tego co mogę zaraz usłyszeć. A jeśli on powie, że go zabił nie wiem czy będę nadal wstanie kochać morderce.
- Leno jesteś pierwszą osobą, której opowiem tą historią - rzekł wpatrując się we mnie swoimi oczami, które w tym momencie wyrażały głęboki smutek
Wskazał miejsce na ławce koło siebie a ja posłusznie je zajęłam. Nasze ramiona stykały się ze sobą, czułam jego perfumy, które sprawiają, że nie myślę logicznie.  Tak bardzo chciała bym go w tym momencie pocałować, ale wiem że to nie na miejscu.
- David to mój brat i z jego śmiercią nie mam nic do czynienia - rzekł wypuszczając powietrze
Kamień spadł mi z serca. Czułam ulgę, ale dlaczego Marco wcześniej nie mówił, że ma brata
- Nie wiesz o jego istnieniu, gdyż od młodych lat mieszkał w USA. Do rodzinnego Dortmundu wracał tylko na święta i to na bardzo krótko. Miał dziewczynę, która pochodziła stąd ogólnie rzecz biorąc to wyjechali razem. David nie widział świata poza nią. Kochał ją najbardziej na świecie, więc musisz wiedzieć jak cieszył się na wieść, że zostanie ojcem. Elena się nie cieszyła. Od jakiegoś czasu zdradzała go i nie miała pojęcia czyje to dziecko. Gdy wrócili do Dortmundu oznajmić rodziną o nowym członku rodziny oznajmiła, że to koniec, że dziecko nie jest jego a ona go nie kocha. Ja grałem wtedy w Borussii Moenchengladbach. Nie byłem w domu gdy rozegrała się ta tragedia. Pewnego wieczoru piłem kawę oglądając jakiś mecz, gdy zadzwonił do mnie ojciec. Płakał i ledwo go rozumiałem. Jednak rozumiałem to, że mój brat nie żyje. Że przez Elenę popełnił samobójstwo - przerwał gdyż w jego oczach pojawiły się łzy - Rozbił się samochodem pod jej domem. Twój brat gdy tylko się o tym dowiedział przyjechał po mnie i zabrał do Dortmundu. Byłem wściekły na Elene tak, że chciałem ją zabić. W dniu pogrzebu Davida z twoim bratem wpadliśmy na genialny pomysł. Zapłaciliśmy jednemu z dortmundzkich gangsterów, by się jej pozbył.
Nie mogłam uwierzyć w to co w tym momencie usłyszałam. Mój brat i Marco są winni czyjejś śmierci. Marco skrył twarz w dłoniach i płakał. Dobrze wiedziałam, że teraz tego żałuje, ale to go nie usprawiedliwia.
- Wracajmy to domu - powiedziałam nie patrząc na Marco
- Lena zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mnie znać. To ja jestem winny śmierci Eleny. Twój brat mi tylko pomógł, bo go o to prosiłem nie wiń go za to - mówił patrząc mi w oczy - ale musisz wiedzieć w jakiej wtedy byłem rozsypce - kontynuował a po jego policzku spływała łza.
Delikatnie skrawkiem bluzki ocieram ją zanim zdąży spaść na ziemię. Dlaczego blondyn tak bardzo mnie pociąga. Jest cholernie idealny. Całkiem nie myślę o tym czego dowiedziałam się od Marco. Wstajemy i udajemy się w stroną czarnego samochodu Marco. Przytulam się do niego i czuję jakie ciepło biję od jego ciała. Blondyn odwzajemnia uścisk.
- Lena jest już późno może zostaniesz u mnie na noc - pyta niepewnie
- A co na to wszystko Eva - odpowiadam pytaniem  stając w miejscu
- Ona się dla mnie nie liczy - mówi przyciągając mnie do siebie
Powoli zmniejsza odległość jaka nas dzieli i składa na moich ustach słodki pocałunek. Patrzy mi w oczy mnie ogarnia lęk.  Nie wiem co zrobić. Widzę że czeka na mój rucha jednak ja się boję. Boję że mnie zrani. Zrezygnowany wypuszcza mnie z ramion i odwraca w kierunku samochodu. W ostatniej chwili odzyskuję świadomość i łapię go za rękę przyciągając do siebie. Teraz to ja składam na jego ustach pełen uczyć pocałunek. Czyje jak już po chwili jego ręce obejmują mnie w talii. Nie wiem ile to trwa, ale mogło by trwać wiecznie. Nasze języki splecione w tańcu. Nasze przyśpieszone oddechy.
I on. Najprzystojniejszy mężczyzna jakiego znam.

 *******
Przepraszam!
Wiem, że rozdział powinien ukazać się już dawno, ale brak czasu.
Przepraszam też za treść. Miało być inaczej wyszło strasznie ;c 
Mam nadzieję, że końcówka was zadowoli ;*
Dziękuje wszystkim, którzy wchodzą na mojego bloga, komentują jesteście dla mnie niezwykłą motywacją, bo wiem że mam dla kogo pisać.
Dziękuje, że jesteście <3

PS. Przepraszam za błędy i to że jest taki krótki ;c

piątek, 3 października 2014

Rozdział 20

Około godziny 16 byliśmy na miejscu. Kawiarnia była na dość daleko od Dortmundu. Domyślałam się, że Marco wybrał to miejsce by odpocząć od tych wszystkich paparazzi. Wszędzie wokół nas rozpościerał się gęsty las z bujną trawą.  Chłodne podmuchy wiatru uderzają mi w twarz, gdy tylko wychodzę z samochodu, ale nie zwracam na to uwagi. Zaciągam się czystym, nieskazitelnym powietrzem, którego w mieście tak brakuje. Zamiast zgiełku, pędzących samochodów słychać tylko cichy śpiew ptaków. Widok jest nieziemski. Rozkoszuję się chwilę. Mam ochotę zostać tu na zawsze. Zatrzymać swoje pędzące życie i po prostu się wyłączyć. Nie wiedziałam, że niedaleko są takie magiczne miejsca. Kawiarnia znajduje się w dość starej, zabytkowej drewnianej chacie. Ma to swój klimat.
- Chodź. Wejdźmy do środka, bo chyba za chwilę będzie padać - rzekł Marco spoglądając na niebo
Patrzę nad siebie i widzę gęste czarne chmury. Wydają się być na tyle nisko, że możne było bym je dotknąć, wyciągając rękę. Zgadzam się z Marco. Ruszamy w stroną drewnianych schodów, prowadzących do chatki. Od wejścia czuć cudowny zapach świeżo parzonej kawy. Marco prowadzi mnie do stolika obok palącego się kominka. Jest to jedno z niewielu miejsc w tym pomieszczeniu, gdzie można ze spokojem porozmawiać. Gdy tylko zajmujemy miejsca podchodzi do nas kelnerka i daje MENU.
- Co Ci zamówić - mówi przyjaźnie Marco uśmiechając się do mnie
- Może naleśnika z lodami i kawę - odpowiadam również z uśmiechem
Reus ruchem ręki wzywa kelnerkę i zamawia dla mnie jaki i dla siebie Naleśniki z lodami i kawę.
- Więc o czym chciałeś ze mną pogadać?- pytam niepewnie
- Nie wiem od czego zacząć. Muszę Ci po prostu coś wyznać. - niepewnie zaczyna Marco bawiąc się serwetką.
Jego pewność siebie całkiem gdzieś znikła. Czuję się dziwnie. Czy Marco chce mi powiedzieć coś strasznego.
- Mo już Ci coś wczorajszej nocy powiedział - mówi patrząc przez okno.
- Mo mi tylko powiedział, że masz na swoim sumieniu rzeczy mroczniejsze niż obracanie panienek w swojej sypialni - mówię zgodnie z prawdą i wpatruje się w blondyna.
On prostuje się i zbiera na odwagę by spojrzeć na mnie. Patrze w jego mleczno czekoladowe oczy. Strasznie mnie hipnotyzują. Blondyn chce coś powiedzieć jednak kelnerka przerywa mu podając nasze zamówienie.
- Zjedzmy ze spokojem a potem zabiorę Cię w miejsce gdzie lepiej będzie mi to wszystko Ci wytłumaczyć. Być może to co ci tam powiem sprawi, że nie będziesz już chciała mnie znać, ale ja zrozumiem - mówi i opuszcza znowu głowę. - smacznego - dodaje
Początkowo jemy milcząc, jednak później zaczynamy wspominać stare czasy. Jak mały Marco działał mi na nerwy a mimo wszystko ryczałam do poduszki, gdy wyjeżdżał do Mönchengladbach. To właśnie tam stało się coś przez co traktował dziewczyny przedmiotowo. Wspominamy jak kupiłam mu śliczną koszulkę, nasze wszystkie kłótnie. Śmiejemy się do łez wspominając jak Marco w wieku 12 lat bawiąc się w berka wpadł do rowu pełnego ścieków. Potem przez dwa dni nikt nie chciał się z nim bawić bo jeszcze było czuć smród. Lub jak bawiąc się w chowanego schował się w sadzie na drzewie. I wtedy przyszedł ogrodnik chcący zebrać owoce z drzewa. Zatrząsł jabłonką i zamiast owoców spadł pan Reus. Trzeba było widzieć jak szybko uciekał.
Gdy kończymy jeść Marco płaci i opuszczamy do cudowne miejsce. Wsiadając do auta ostatni raz rzucam okiem na to miejsce. Marco odpala silnik a ja znów zaczynam mu się przyglądać. Ruszamy w drogę powrotną do Dortmundu. Radio cicho nuci melodię piosenki "Don't wake me up" Chrisa Browna. Blondyn kątem oka zerka na mnie. Łapie go na tym a on posyła mi uśmiech. Ten cholerny uśmiech, który śni mi się po nocach. Uwielbiam jak Marco na mnie patrzy myśląc, że tego nie widzę. Uśmiecham się pod nosem co nie umyka uwadze blondyna. 
- O czym tak myślisz? - pyta swoim nieziemskim głosem, wywołując tym gęsią skórkę na moim ciele 
- Przypomniałam sobie twoją minę gdy spadłeś z tego drzewa - śmieje się - wyglądałeś jak byś narobił w gacie 
- Ty się śmiej, ale prawie tak było - śmieje się Marco i ponownie odwraca głowę w stronę drogi 
- Oj wierz mi, że jak do nas przybiegłeś czuć było coś innego - mówię próbując być poważna, jednak gdy tylko widzę wzrok blondyna wybucham śmiechem  - waliło od Ciebie bardziej niż jak wpadłeś do tego rowu
- To nie ja to Mario puścił bąka - mówi poważnie Reus - a znowu wszystko na mnie
- Ey a pamiętasz jak Mario zgubił gacie wskakując do basenu - śmieję się na samo wspomnienie tego 
- Tak pół plaży w Dubaju widział klejnoty małego Goetze - wybucha śmiechem Marco - on zamiast je szybko ubrać, leciał goły pół plaży z gaciami w ręku do mamy - dodaje 
Kończymy wspominać dopiero, gdy wjeżdżamy do Dortmundu. Po kolejnych 15 minutach drogi podjeżdżamy pod.... CMENTARZ 
- To tu skończę swoję opowieść Leno - mówi głośno wypuszczając powietrze z płuc 
Odwracam głowę w stronę szyby i widzę cmentarny mur. Dość wysoki cały murowany. Patrze przerażona na Marco. Co on zrobił, że zabrał mnie tutaj by mi po wszystko wytłumaczyć. Powoli wysiadam z auta i idę za Marco. Milczymy. Jestem zbyt przerażona, żeby cokolwiek mówić. Nagle stajemy przed pojedynczym, marmurowym pomnikiem. Marco odwraca się w moim kierunku. Z jego oczy płyną łzy. Pierwszy raz widzę jak płacze. Spoglądam na nagrobek i zamieram. 

David Reus 
(ur.12.04.1986r   zm.31.05.2010r)  
Zginął śmiercią tragiczną 

Marco siada na ławce chowając głowę między nogami. Słyszę jak płaczę. Boję się zapytać kto to jest i co mroczna przeszłość Marco ma z tym wspólnego. Boję się jego odpowiedzi.

*****************************************

Wiem, że przerywam w takim momencie, ale chce was jeszcze potrzymać w niepewności. ;)
Jak myślicie co chce powiedzieć Marco Lenie?
W między czasie zapraszam was na mojego nowego bloga ;*
Macie tak bohaterów. Jutro około godziny 16 pojawi się prolog.
Zapraszam serdecznie ;* 

czwartek, 2 października 2014

UWAGA

Zapraszam was na mojego Nowego bloga

http://dortmund-miastem-marzen.blogspot.com/

Na razie dodałam tylko bohaterów, ale już w sobotę pojawi się prolog ;)
Liczę na was i na wasze komentarze. I mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Serdecznie zapraszam :*