- Jadłaś już śniadanie? - zapytał mnie
- Tak - powiedziałam uśmiechając się do niego
- Ja nie zdążyłem, więc chodźmy do jakiejś knajpki. Ja coś zjem a ty napijesz się czegoś - rzekł uśmiechnięty
- No dobra niech ci będzie grubasku - powiedziałam śmiejąc się
- Jaki grubasku, to są same mięśnie - rzekł poważnie i podniósł swoją koszulę bym mogła zobaczyć jego idealnie wyrzeźbiony tors
Spowodował tym pisk młodych dziewczyn, które właśnie nas mijały. Oczywiście potem musiałam im zrobić zdjęcie z chwalusiem Marco. Dalsza droga minęła nam w spokoju. Po 15 minutach spaceru siedzieliśmy w naszym ulubionym bistro. Marco zamówił sobie śniadanie a ja gorąca czekoladę. Podziwiałam się że byłam wstanie wstać o tak wcześniej porze. Patrzyłam jak siedzący naprzeciwko mnie Reus konsumuje posiłek. Jego idealna buźka, która teraz była skupiona na jedzeniu wyglądała cudownie. Gdy zauważył że mu się przyglądam uśmiechnął się do mnie. Gdy skończył jeść śniadanie ja dopiłam szybko mój napój, zapłaciliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia.
- To co robimy teraz? - zapytałam
- Skoczymy zrobić jakieś zakupy bo u mnie lodówka świeci pustkami - rzekł z zacieszem
- Okey niech ci będzie - odpowiedziałam
Ruszyliśmy w kierunku sklepu spożywczego. Gdy weszliśmy do środka była tam może tylko jedna osoba. Marco wziął wózek i zaczęliśmy robić zakupy. Oczywiście prócz rzeczy potrzebnych w wózku znalazło się pełno rzeczy bez, których szło by się obejść. Na przykład batoniki, czekolady, żelki, popcorn, ciastka, jakieś napoje i kup innych niezdrowych rzeczy.
- I niech mi ktoś teraz powie że sportowcy zdrowo się odżywiają - zaśmiałam się z niego
- No Robciu się odżywiania zdrowo - powiedział najpoważniej jak mógł ja tam dobrze wiedziałąm że chłopacy z tego powodu mają z Lewandowskiego z szatni niezłą polewkę
- No tak bo Ania mu nie pozwala inaczej. Same warzywa jak królik. Piękny i boski Królik Lewandowski - odpowiedzialam
- Ale z ciebie złośliwa małpa - rzekł śmiejąc się
- Uczę się od najlepszych - odrzekłam pokazując mu język
I tak jakoś zaczęliśmy się przepychać że Marco wylądował na puszkach kukurydzy, które rozsypały się na prawie cały sklep. Zaczęłam zwijać się ze śmiechu widząc przerażoną miną Marco.
- Szybko spierdalamy stąd - szepnął mi gdy podniósł się.
No więc wzięłam nasz wózek i pojechaliśmy do kasy zapłacić. Kasjerka chyba wiedziała że ten kukurydziany rozpiździel na sklepie to nasza sprawka, gdyż nie patrzyła na nas pogodnym wzrokiem. Szybko spakowaliśmy zakupy i pędem opuściliśmy sklep. Z zakupami w rękach i uśmiechem na ustach ruszyliśmy do domu mojego dzisiejszego towarzysza.
- Marco nigdy bym nie pomyślała że lecisz na kukurydzę - mówiłam
- Milcz - rzekł śmiejąc się Reus
- Może następnym razem założymy się o to czy na jednej imprezie, zaliczysz dwie puszki z kukurydzą - powiedziałam na co oboje wybuchliśmy śmiechem. Była dopiero 9:36. Odnieśliśmy zakupy do kuchni blondyna. Zrobiliśmy sobie kawę i udaliśmy się do salonu. Marco wziął jedną czekoladę do zjedzenia. Ja włączyłam Tv i zaczęliśmy oglądać Trudne Sprawy.
- My byśmy się tam nadawali - zaśmiał się Rudasek
- Z twoim udziałem musieli by to puścić po 22 - zaśmiałam się
- Dlaczemu? - zapytał robiąc smutną minę
- Domyśl się geniuszu - powiedziałam i znacząco poruszyłam brwiami co wywołało śmiech u Rudasa.
- No, ale wiesz mógł bym być tym niemieckim Dariuszem - rzekł śmiejąc się
- Wiesz jakoś nie chciała bym cię spotkać w wannie - powiedziałam za co dostałam od Reusa łokciem w bok.
- Ja Cię już kiedyś spotkałem - powiedział na co oboje zaczęliśmy się śmiać wspominając pamiętną imprezę u Humiego.
Południe mijało nam w miłej atmosferze. Obejrzeliśmy jakiś film i właśnie mieliśmy się zabierać za zrobienie obiadu. Wyjęliśmy wszystkie potrzebne składniki i zaczęliśmy przygotowywać zapiekankę. Po nie całej godzinie starannego krojenia, gotowania makaronu i tarcia sera efekt naszych wypocin wylądował w pierniku. W czasie gdy danie miało się piec my postanowiliśmy posprzątać trochę kuchnię. Nie było to proste, ale jakoś nam się udało. Później ja nakryłam do stołu a Reus szukał czegoś do picia. Wreszcie udało mu się wygrzebać z szafy jakiś sok pomarańczowy. Gdy skończyliśmy można było już wyciągnąć z pieca nasz obiad. Ubrałam więc rękawice i ostrożnie wyjęłam zapiekankę. Reus w tym samym czasie naszykował na stolę deskę, na której będę mogła położyć gorące danie. Po chwili już konsumowaliśmy posiłek. Muszę przyznać że nie wyszło to tak źle. następnie pozmywaliśmy i postanowiliśmy udać do do kręgielni. Jak się okazało Marco był w swoim żywiole. Widać że bardzo lubił grać w kręgle.
Ja siedziałam przy stoliku popijając sok porzeczkowy i podziwiałam jak mój towarzysz cieszy się jak dziecko gdy uda mu się zbić prawie wszystkie kręgle. Byłam wpatrzona w jego idealne ciało, idealny uśmiech. Śliczne włosy jak zawsze starannie ułożone, modnie ubrany, zawsze ładnie pachnący. Tak to cały Marco. Szyło by się w nim zakochać, gdybym tylko nie wiedziała jak on traktuje dziewczyny to kto wie. Po chwili były blondyn usiadł koło mnie.
- O czym tak myślisz? - Zapytał
- Tak o wszystkim i o niczym - rzekłam i posłałam mu promienny uśmiech
- Chodź zagramy razem - powiedział wstając i podając mi rękę
- Ale ja nie umiem grać - zaśmiałam się
- Nauczę Cię - powiedział i pociągnął mnie w swoim kierunku
Nie miałam innego wyjścia jak zagrać z nim. Muszę przyznać że gra w kręgle wcale nie jest taka trudna. Udało mi się parę razy nawet zbić wszystkie kręgle z czego cieszyłam się może nawet bardziej niż Marco. Graliśmy jakieś dwie godziny, gdy stwierdziliśmy że pora na coś innego. Było dopiero kilka minut po 18.
- To co robimy teraz? - zapytałam
- Niespodzianka - powiedział
Gdy wyszliśmy z kręgielni zawiązał mi oczy chustką. Szliśmy nie za bardzo wiedziałam gdzie, bo w końcu trudno widzieć cokolwiek gdy ma się zawiązane oczy. Weszliśmy do jakiegoś budynku i pokonaliśmy bardzo dużo schodów. Nagle poczułam jak w twarz uderza mi chłodne powietrze co znaczyło że znów jesteśmy na dworze.
- Uważaj - powiedział i stanął za mną obejmując mnie w pasie
To nie było całkiem do niego podobne. Ściągnął mi chustkę z oczów i oniemiałam. Przede mną rozciągała się cudowna panorama mojego ukochanego miasta jakim jest Dortmund. Spojrzałam w dół. Staliśmy na brzegu dachu jakiegoś wieżowca. Szczerze nie mogłam napatrzeć się na ten nieziemski widok jaki ukazywał się moim oczom.
- Pamiętam jak kiedyś powiedziałaś mi że lubisz oglądać zachód słońca, więc postanowiłem Cię tu wziąć i pokazać Ci ten - rzekł kładąc głowę na moim ramieniu
- Dziękuje - powiedziałam
- Chodź usiądziemy sobie - rzekł i ściągnął bluzę, by położyć ją na betonie gdzie mieliśmy usiąść
Usiadłam koło niego i wtedy mogłam dokładnie przyjrzeć się tatuażom, które zdobiły jego rękę.
- Podobają Ci się - zapytał, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia
- Bardzo - powiedziałam uśmiechając się - Zawsze chciałam mieć jakiś, ale nie odważyłam się nigdy sobie żadnego zrobić
- To chodź, zawiozę Cię do gościa, który zawsze mi robi tatuaże. Zna się na tym - powiedział przyglądając mi się
- No nie wiem - powiedziałam nie pewnie
- Na pamiątkę tego dnia, który spędziliśmy w dwójkę świetnie się bawiąc - rzekł uśmiechnięty
- No okey - zaśmiałam się - Ale to nie będzie boleć?
- Nie - opowiedział - jak coś to będę cię trzymał za rękę - dodał po chwili
Ostatni raz spojrzałam na panoramę Dortmundu i ruszyliśmy w stronę studia z tatuażem. Szliśmy zatłoczonymi ulicami Dortmundu. Na dworze powoli ściemniało się. Nawet nie wiem kiedy dotarliśmy pod cel naszej wyprawy. Weszliśmy do środka. Marco przywitał się z właścicielem studia. Powiedział mu że chciała bym zrobić sobie jakiś drobny tatuaż, a że akurat nikogo nie było to odrazu bez czekania mogłam go sobie wykonać. Opisałam mu jak ma on wyglądać i koleś zabrał się do pracy. Widziałam kątem oka Reus, który siedział wygodnie na fotelu i przyglądał się mi. Uśmiechnęłam się do niego co on zaraz odwzajemnił. Po niecałej godzinie tatuaż był gotowy. Muszę przyznać że był piękny. Chciałam zapłacić tatuażyście za wykonaną pracę jednak Reus mnie wyprzedził. Gdy wyszliśmy z studia rzekłam
- Nie musisz za mnie płacić, mam swoje pieniądze i mogłam sama to zrobić - gorączkowałam się
- Nie marudź mi tu. On ma Ci o mnie przypominać - rzekł i złapał mnie za rękę
Szliśmy tak nie odzywając się, aż doszliśmy do parkingu, gdzie zaparkowany był samochód Reusa.
- A teraz ostatni cel naszej podróż - powiedział
- Mogę wiedzieć gdzie jedziemy - spytałam go z uśmiechem
- Niespodzianka - szepnął mi na ucho i otworzył drzwi do samochodu
Jechaliśmy miło rozmawiając i śmiejąc się co chwilę. Jeszcze nigdy nie spędziłam tak przyjemnie czasu z tym osobnikiem. Pokazał dziś że nie tylko jest dupkiem, który potrafi wykorzystywać dziewczyny, ale potrafi być też troszkę romantyczny. Po ponad pół godzinnej jeździe byliśmy nad jakimś jeziorem. Nie był to ten staw, nad którym byłam z Tomkiem.
- Widzisz ten domek niedaleko jeziora i ten jacht? - zapytał pokazując na wymieniane rzeczy
- Tak widzę - rzekłam
- No więc są moje, podobnie jak całe to wszystko co widzisz - rzekł - tu zawsze przyjeżdżałem z rodzicami jak byłem mały - opowiadał przytulając się do mnie
Później zabrał mnie nad brzeg, gdzie usiedliśmy ze spokojem. Tak chylił się ku końcowi dzień, który calutki miałam spędzić z Marco. Był wieczór. Na dworze robiło się coraz zimniej. Na ręce wyszła mi gęsia skórka.
- Dziękuje - powiedziałam
- Nie ma za co - rzekł i wysłał mi uśmiech, który natychmiast odwzajemniłam
Siedzieliśmy jakiś czas rozmawiając i wpatrując się w gładką tafle wody na jeziorze. Może trwalibyśmy tak dłużej gdyby nie to że na dworze rozpętała się ogromna wichura. Zanosiło się na burze. Niebo zachmurzyło się zasłaniając przy tym wszystkie gwiazdy. NA dworze zrobiło się szaro. Wiatr szalał wyginając gałęzie drzew. Powoli zaczynało również padać.
- Chodź szybko do domu, nie będziemy wracać w taką pogodę - krzyknął Marco i złapał mnie za rękę ciągnąc za sobą. Gdy tylko wpadliśmy do domu i zamknęliśmy za sobą drzwi na dworze rozpadało się na dobre. Wysłałam tylko SMS do Mario że nie wiem czy wrócą na noc do domu i dołączyłam do Marco, który właśnie rozpalał ogień w kominku. Burza rozszalała się na dobre i za chwilę pozbawiła nas prądu. Czułam że czeka nas długa noc.
********************************************************************************************
Wiem rozdział kompletnie o niczym ;c
Na wasze życzenie postanowiłam ocieplić troszkę relacje Marco-Lena ;*
Nie wiem na jak długo, ale jest ;)
W końcu udało mi się napisać też dłuższy rozdział ;D
Oddaje go w wasze ręce i liczę na ocenę w komentarzach, które strasznie motywują do dalszego pisania ;)